Skip to main content

Dolina Eliaszówki i Racławki – pieszo, 1 dzień.

Chłodno i szaro za oknem. Wspomnieniami wracam do lata. Było jak zwykle krótkie. Te raptem 3 miesiące przeleciały niczym jeden dzień, były również obfite w dni chłodne, ale akurat to mi nie przeszkadza. Temperaturą optymalną dla mnie jest 25 stopni i nie koniecznie musi być „lampa”. Sobota spędzona na Zakrzówku (jeszcze można było normalnie na niego wejść) zachęcała do „aktywniejszego” spędzenia drugiego dnia weekendu. Szybki temat wśród znajomych i uzbierała się grupka chętna to wypadu za miasto. Na pewno blisko. Na pewno Dolinki Podkrakowskie. Na pewno tam gdzie jeszcze nie byłem. Pada na dolinę Eliaszówki nieopodal Krzeszowic, a bliżej Czernej i jej znanego klasztoru.

Dolinki Krakowskie zajmują stosunkowo niewielki obszar ciągnąc się od północy Krakowa wgłąb Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Jarowe doliny porozsiewane dosłownie wszędzie, oferują wiele ciekawych jednodniowych tras na miłe spędzenie czasu. Można z wielką łatwością wytyczyć 100 niepowtarzalnych tras, które inaczej zaprezentują się wędrowcom latem a inaczej zimą. Trasy te oprócz walorów przyrodniczych oferują spotkanie z historią w postaci wielu ruin niegdysiejszych warowni wznoszonych na wapiennych skałach.

Nadeszła niedziela, bierzemy koc, robimy dobrą herbatę do termosu i jedziemy w stronę Krzeszowic. Droga przebiega szybko dzięki rajdowym umiejętnościom naszego (naszej) kierowcy. Samochód zostawiamy w Paczółtowicach na parkingu nieopodal kościoła. Kierujemy się pomarańczowym szlakiem w stronę doliny Racławki, zatrzymując się co chwilę przy przydomowych ogrodach, nie mogąc oprzeć się rosnącym tu czereśniom. Z fioletowymi ustami w końcu idziemy dalej. Z asfaltowej drogi skręcamy do lasu.

Wędrujemy ścieżką wijącą się niczym górski potok pośród skał. Po jednej i drugiej stronie zielona ściana lasu. Niedługo potem dochodzimy do momentu w którym szlak wiedzie brzegiem potoku Racławki. Skręcamy na chwilę ze szlaku w poszukiwaniu źródła Bażana, aby za chwilę na niego wrócić. Źródło zasila prawobrzeżnie potok Racławki. Powyżej widzimy jaskinię Beczkową.

Z doliny Racławki skręcamy ostro w prawo i idziemy pod górę kierując się pomarańczowym szlakiem w stronę Dębnik. Górę Zamczysko przecina szlak konny. Spotykamy kilka osób w ten sposób przemierzających tę okolicę. Kiedyś dorobię się konia i też będę tak jeździł.

Obchodzimy kamieniołom „Siwa Góra” przez Czerwoną Górę. Niektórym włącza się marudzenie, pewnie myślami są już przy wieczorze, albo zbytnio zwrócili uwagę na tablicę informującą o strzelaniach w kamieniołomie (byliśmy w tych godzinach). Nie daję za wygraną, trasa nie zostanie w żaden sposób skrócona! ?

Mijając Dębniki wchodzimy na niebieską trasę rowerową aby wyjść z lasu. Trochę zaczerpniemy słońca i otwartej przestrzeni.

Po chwili szlak łączy się z pomarańczowym i wchodzimy do doliny Eliaszówki. Podziwiamy piękno rezerwatu. Z lasu z powrotem wychodzimy na pięknie zabarwione łąki. Postanawiamy zboczyć ze szlaku, nie kierując się w stronę źródła św. Eliasza z dwóch powodów. Po pierwsze nie będziemy nadrabiać drogi asfaltem, po drugie zostaniemy na łąkach.

I to już prawie koniec. Polną drogą dochodzimy do asfaltu, który doprowadzi nas z powortem na parking. Było przyjemnie męcząco.

Z uśmiechami na twarzy wracamy do Krakowa.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments